piątek, 2 czerwca 2017

Strefa w której rządzi strach.


Poligon położony na pustyni pomiędzy Caliente, Tonopah i Las Vegas, znany jako Groom Lake (Jezioro Groom) lub Dreamland (Kraina snów) z podziemnym centrum, Strefą 51, jest supertajny. Supertajne miało być również to, co się w nim dzieje.




Znana jako Area 51, Dreamland, Groom Lake. Nazwa oficjalna: Air Force Flight Test Center, Detachment 3 - amerykańska baza wojskowa w zachodniej części hrabstwa Lincoln na południu stanu Nevada, w Strefie Sił Powietrznych Nellis (Poligon Doświadczalny i Treningowy Nellis), nad solniskiem powstałym po jeziorze Groom.

Pracujący dla armii fizyk w sektorze S-4 Strefy 51 widywał latające spodki, inni pracownicy strefy twierdzą, że są tam kosmici - żywi, martwi i skrzyżowani z ludźmi. Milton William Cooper, były oficer marynarki wojennej USA, wyjawił, że w 1954 r. w bazie Muroc (obecnie Edwards) prezydent Dwight Dawid Eisenhower podpisał pierwszy oficjalny traktat z kosmitami. Dokument przewidywał zgodę na tak zwane wzięcia, czyli porywanie ludzi i poddawanie ich eksperymentom. W zamian obce istoty zobowiązały się udostępnić Amerykanom część zaawansowanej technologi.

Liczba tajnych baz, w których ramię w ramię z naszymi specjalistami współpracują tak zwane Szaraki, drobne istoty o wielkich skośnych oczach, jest zdaniem Coopera znaczna, a Strefa 51, w której kosmici żyją, pracują i eksperymentują, nie jest wyjątkiem. Ale to tam przechowywane są owoce wieloletniej współpracy: pojazdy w kształcie dysku. Ich napęd wykorzystuje superciężki pierwiastek o liczbie atomowej 115. Ogromny dysk w otwartym hangarze widać wyraźnie na filmie nakręconym w pobliżu Strefy 51 z samolotu w latach 80. XX wieku.

Milton William Cooper

Billy Goodman, były oficer służby bezpieczeństwa na poligonie w Strefie 51, utrzymywał, że prowadzi się tam prace z udziałem Obcych.

Billy Goodman

Connor O'Ryan, pracujący na terenie bazy, widział na poziomie II zakonserwowane w cieczy ciała kosmitów oraz hybryd - krzyżówek ludzi z obcymi.

Connor O'Ryan


Bob Lazar, fizyk pracujący dla wojska, oglądał w bazie raport z sekcji zwłok obcych istot. Ich narządy, jak stwierdził, z grubsza znajdowały się w tych samych miejscach co u ludzi. Ciała przypominały ludzkie również z grubsza: miały głowy i po dwie górne i dolne kończyny. Na tym podobieństwa się kończyły...
Obce istoty pracują zdaniem Lazara w odizolowanym laboratorium. Fizyk ujawnił incydent, który miał miejsce na terenie Strefy 51. Jeden z żołnierzy nie dostosował się do zakazu wnoszenia broni, a w chwilę potem eksplodowała mu głowa. Doszło do starcia między ludźmi a obcymi w wyniku którego zginął cały personel wojskowy, a żadnemu z obcych nic się nie stało. Żołnierze zginęli tak samo jak ich niesubordynowany kolega: ich głowy zrobiły bum! Coś takiego wywołuje respekt.

Bob Lazar


Emerytowany podpułkownik Armii USA Philip J.Corso widział technologiczne "cudo z Nevady" w latach 90., podczas testowych lotów w Strefie 51. Pojazd ma metaliczną powłokę, która otacza jasna poświata. Kiedy światło gaśnie, maszyna znika i pojawia się w innym miejscu. Co ciekawe, Corso opowiedział o tym na wizji programu telewizyjnego. Dotyczył on katastrofy latającego spodka, a zaproszeni do studia przedstawiciele Sił Powietrznych USA w najlepsze wyśmiewali hipotezę zabrania wraku do tajemnej bazy, kiedy wtrącił się milczący dotychczas Corso. - Co tam wraki - powiedział - mamy przecież prototyp spodka, którego nie skonstruowaliśmy w bazie złomu, ale w ramach normalnej kooperacji. Po czym spokojnie opisał, co widział. Współpraca amerykańsko-pozaziemska w Strefie 51 trwa nadal.

Philip J.Corso

W ogóle w Strefie 51 rządzi strach. Ilekroć cokolwiek z tego, co tam się dzieje, trafia do opinii publicznej, wściekają się nie tylko przełożeni pracowników, ale i przełożeni przełożonych, czyli kosmici.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Incydent w Słupi pod Bralinem (woj. Wielkopolskie).

Pan Andrzej skontaktował się ze mną na portalu Facebook pisząc w wiadomości prywatnej w celu wyjaśnienia zdarzenia, którego doświadczył jego...