Schemat działań MIB jest zwykle podobny: do mieszkania wchodzi dwóch-trzech mężczyzn, siadają w pokoju przy stole, wyciągają małe pudełeczko, po czym zaczynają nakłaniać do zmiany poglądów/wyjaśnień związanych z UFO. Zwykle po zakończeniu rozmowy wychodzą bardzo zdenerwowani. Można to tłumaczyć możliwością zastosowania ww. pudełka jako przyrządu do czyszczenia pamięci czy też może wywierania większego wpływu, czyli ich wyjście w zdenerwowanym stanie jest efektem nieefektywnej pracy urządzenia.
*** PRZYJRZYJMY SIĘ SPOTKANIOM Z MIB-ami ***
Jedną z pierwszych wizyt ludzie w czerni złożyli w 1953 roku Albertowi K. Benderowi, dyrektorowi Międzynarodowego Biura Latających Spodków, największej ówczesnej organizacji ufologicznej. Najpierw powierzyli mu "rozwiązanie" zagadki spodków, następnie zagrozili więzieniem w przypadku ujawnienia jej komukolwiek. Bender tak się wystraszył, że czym prędzej zamknął Biuro i wycofał się z działalności ufologicznej.
W ciągu kilku następnych lat podobne postacie, ubrane na czarno i jeżdżące; czarnymi samochodami bez oznakowania, bądz latającymi czarnymi helikopterami bez oznakowania odwiedziły innych świadków NOLi. Straszyły i groziły, ale ich groźby nigdy nie zostały zrealizowane. Wraz z upływem czasu istoty te stawały się coraz mniej podobne do ludzi. W maju 1967 roku pewną kobietę z Minnesoty odwiedził mężczyzna o oliwkowej cerze i ostrych rysach twarzy, nazywający siebie "majorem Richardem Frenchem". Gdy zaczął się skarżyć na dolegliwości żołądkowe, niewiasta poczęstowała go miseczką galaretki, którą gość usiłował wypić. Kobieta powiedziała później: "W końcu musiałam mu pokazać, jak się je łyżeczką".
W dniu 23 maja 1964 r. Jim Templeton, strażak z Carlisle, wykonał trzy fotografie na których utrwalił swoją pięcioletnią córkę, podczas wycieczki do Burgh Marsh. Templeton powiedział, że jedynymi obcymi osobami na bagnach w ciągu dnia było kilka starszych pań, siedzących w samochodzie na końcu bagna. W liście do Daily Mail w 2002 r., Templeton stwierdził: "Wykonałem trzy zdjęcia mojej córki Elżbiety w podobnej pozie - i byłem w szoku, gdy podczas wywołania zdjęć zauważyłem coś, co wygląda jak astronauta w tle." Templeton podkreślał, że zauważył postać dopiero po wywołaniu fotografii, a analityk firmy Kodak potwierdził, że zdjęcie było prawdziwe.
Templeton powiedział, że po opublikowaniu zdjęcia odwiedziło go dwóch mężczyzn, którzy mówili, że są z rządu, jednak odmówili okazania dowodu tożsamości. Templeton mówi: "Mówili, że pracują dla rządu i wylegitymowali się wyłącznie numerem służbowym". Po zaprowadzeniu ludzi do miejsca, gdzie zostały zrobione zdjęcia, Templeton powiedział, że ludzie w czerni zapytali go co się stało z drugim kosmonautą, jednak Templeton nie widział drugiego kosmonauty jak i na zdjęciach również go nie było, ludzie w czerni zaczęli go naciskać kiedy tłumaczył, że nie widział żadnej drugiej postaci wówczas, rozgniewali się i odjechali pozostawiając samego bez powrotu do domu.
W wywiadzie dla BBC Look North i liście do The Daily Mail, Templeton powiedział również, że uruchomienie rakiety Blue Streak w Strefie Zakazanej Woomera w Południowej Australii zostało przerwane, ponieważ dwóch dużych mężczyzn było widocznych podczas odpalania rakiety. Templeton twierdził, że technicy później zobaczyli jego zdjęcie w gazecie i australijskie postacie były dokładne takie same.
Tutaj przyjrzymy się incydentowi w Hotelu, nie często spotyka się dwóch bliźniaków (identyczne twarze) o wzroście około 2 metry, o ekstremalnie gorącej cerze, niesamowicie dużych i niebieskich oczach (którymi podczas rozmowy z pracowniczką ani razu nie mrugali), przebranych na czarno, bez brwi, w hotelu, w którym kilka tygodni wcześniej obserwowano trójkątny obiekt UFO. Relacja dotycząca ich wyglądu pochodzi z relacji pracowniczki hotelu oraz ich świadków. Nagranie z monitoringu hotelu po kliknięciu poniżej "Prawdziwi faceci w czerni?"
Ludzie w Czerni często podają się lub brani są za agentów CIA, FBI i różnych komórek kontrwywiadu. Kim są naprawdę? Czy w ogóle istnieją? Na to pytanie może znajdziemy odpowiedź, gdy jeden z nich zapuka do naszych drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz