Zombie w ostatnich latach to jedna z najbardziej popularnych klisz popkultury. Serial The Walking Dead. Film World War Z czy gra Dying Light biją rekordy popularności, utrwalając w naszych głowach obraz gnijącego potwora. Oczywiście mówimy tu o wytworze ludzkiej wyobraźni, jednak warto zadać sobie pytanie, ile nauki jest w tej fikcji?
Wizja końca świata wcale nie musi być taka jaką przedstawia się w mediach. Komety, tsunami i inne sugerowane katastrofy. Może zdarzyć się tak, że na świecie rozpowszechni się coś czego się niespodziewany, a filmy o zombie nie będą już fikcją, lecz rzeczywistością. Jeden przykład to zakażenie pierwotniakiem Toxoplasma gondii u szczurów. Pasożyt prowadzi do zmian w mózgu gryzonia, powodując tym samym zmiany w zachowaniu. Na przykład, szczury przestają bać się zapachu kota i stają się w ten sposób łatwiejszym celem. Kolejny przykład to wścieklizna, choroba wirusowa, która atakuje układ nerwowy ssaków takich jak psy albo nietoperze. Zainfekowane zwierzę jest bardziej skore do gryzienia innych. Ostatni przykład znajdziemy u ślimaków z rodziny bursztynkowatych. Ślimaki te bezwiednie połykają jaja robaków. Przez to ich zachowanie zmienia się w taki sposób, że są bardziej skłonne pełznąć w stronę jasnych zamiast ciemnych miejsc, i w rezultacie łatwiej je wypatrzeć ptakom. Robaki zagnieżdżają się też w czułkach ślimaka, powodując ich puchnienie i pulsowanie. Wtedy ptaki atakują i pożerają ślimaki, myśląc że to gąsienice. Wtedy z kolei robaki składają jaja, które są wydalane razem z odchodami ptaków, i w ten sposób cykl się zamyka. Te wszystkie przykłady mają wspólny mianownik: wymienione infekcje atakują system nerwowy organizmu, zmieniając w ten sposób jego zachowanie i zwiększając obszar infekcji.
Ludzie mogą zarazić się wścieklizną przez ugryzienie psa albo od nietoperzy. Nieleczona infekcja prowadzi do zaawansowanej choroby, która może przyjąć gwałtowną albo cichą-porażenną postać. Jeśli u danej osoby dojdzie do rozwoju cichej wścieklizny, może wystąpić osłabienie mięśniowe lub paraliż. Jeśli rozwinie się gwałtowna wścieklizna, mogą wystąpić halucynacje i złudzenia, a dana osoba staje się agresywna, podniecona, i próbuje gryźć innych. Oba rodzaje infekcji powodują zapadnięcie w śpiączkę, a śmierć następuje z powodu niewydolności płuc lub serca. Ludzie mogą też nabawić się toksoplazmozy. Tak naprawdę szacuje się, że około jedna trzecia całej populacji choruje na jakąś postać toksoplazmozy. U ludzi z prawidłową odpornością mogą wystąpić objawy grypopodobne, ale nie dojdzie do poważnej choroby. Natomiast u ludzi z osłabionym systemem odpornościowym mogą wystąpić dużo gorsze objawy, takie jak kaszel z krwią, dezorientacja, zmiany patologiczne w mózgu, a nawet zapalenie mózgu - co może być śmiertelne.
W Instytucie Studiów Teoretycznych nad Zombie uważają, że wybuch epidemii zombie teoretycznie może się zdarzyć. Kilka miast na świecie posiada plan działania na wypadek wybuchu zombizmu. To wcale nie jest tak szalone, jak może się wydawać, bo działania, które zostałyby wprowadzone w takiej sytuacji, są podobne do tych, podejmowanych przy każdej innej chorobie zakaźnej. Nawet amerykańskie Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) posiada rozdział na temat gotowości do walki z zombi.
Zombie to chory człowiek, a raczej nie ma choroby, dzięki której człowiek stałby się silniejszy lub szybszy. Więc uważa się, że zombi na pewno byłyby słabsze i wolniejsze. I to jest dobra wiadomość, bo szybkie zombi to po prostu coś strasznego! Jest jednak rzadka choroba genetyczna, analgezja wrodzona, polegająca na całkowitym braku odczuwania bólu. Gdyby zombizm w jakiś sposób był w stanie doprowadzić do rozwoju tej choroby, to mogłoby tłumaczyć, dlaczego zombie nie czują bólu po postrzeleniu, pchnięciu nożem, ugryzieniu, lub dlaczego gonią ludzi nawet po utracie kończyn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz